sport
www.boks.sport.walbrzych.pl

Boks w Wałbrzychu i okolicach, wałbrzyski boks.

Ostatnio komentowane
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
Data newsa: 2009-01-23 16:42

Ostatni komentarz: Witaj pozdrawiam Zenek z Legnicy-tak trzymaj i powodzenia-wesołych Świąt -
dodany: 2010.12.06 13:17:25
przez: zeno49
czytaj więcej
Data newsa: 2009-02-02 13:27

Ostatni komentarz: Gratuluje
dodany: 2009.11.30 19:28:58
przez: Dorota13
czytaj więcej
Data newsa: 2009-03-27 13:38

Ostatni komentarz: kogo on goni? z tego co sie orietuje to rzanemu buty moze nosic w niczym mu nie dorasta do piet a przepraszam w lyzeczkowaniu to przerosl wszystkich
dodany: 2009.07.21 13:00:22
przez: beczunia
czytaj więcej
Data newsa: 2009-02-19 15:11

Ostatni komentarz: II Liga(nie długo może I) siatkówki w Wałbrzychu ;
http://juventurwalbrzych2.bloog.pl/
wejdź i sprawdź!:)
dodany: 2009.02.21 17:09:04
przez: AdeKSG
czytaj więcej
Data newsa: 2008-08-11 15:15

Ostatni komentarz: trzymamy kciuki za naszego ziomalka!!
dodany: 2008.08.12 10:26:40
przez: janek
czytaj więcej
POLECAMY
Najlepszy w Unii
2008-07-11 14:50

Rafał Kaczor, 25 - letni bokser z Wałbrzycha, zdobył ostatnio złoty medal w wadze muszej podczas Mistrzostw Unii Europejskiej we Władysławowie. Turniej ten był jego pierwszym poważniejszym tegorocznym sprawdzianem formy przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie.


Mistrzostwo Unii Europejskiej, to największy pański sukces obok wywalczenia w ubiegłym roku kwalifikacji olimpijskiej na mistrzostwach świata w Chicago.

Rafał Kaczor: - Złoty medal bardzo mnie ucieszył, podbudował i wzmocnił psychicznie, chociaż już w Chicago pozbyłem się resztek kompleksów przed najlepszymi. Ale, nie z mojej winy, od tamtej pory nie miałem okazji sprawdzić się w pojedynkach z klasowymi zagranicznymi pięściarzami, bo to nie zgrupowania i sparingi stanowią najważniejszy element przygotowań do takich turniejów, jak olimpijski. Liczy się przede wszystkim częste sprawdzanie formy "w boju". Zacząłem się już obawiać, że straciłem zbyt wiele czasu, a igrzyska zbliżają się dużymi krokami. Byłaby ogromna szkoda, gdybym z powodu braku wysokiej klasy rywali stracił możliwość osiągnięcia w Pekinie dobrego wyniku.

Jak, pokrótce, wyglądały pana pojedynki na mistrzostwach?

- We Władysławowie trafiłem najpierw na Włocha Vincenzo Picardiego, brązowego medalistę

z Chicago i najlepszego Europejczyka na mistrzostwach świata. Kombinuje w ringu jak szachista i często wyprzedza akcje przeciwników, a szczególnie niebezpieczne są jego ciosy proste. Wygrałem z nim jednak bez większych problemów 15:5, po typowo technicznej walce, a w końcówce Włoch sprawiał wrażenie bezradnego. Potem zmierzyłem się z czarnoskórym Anglikiem Khalidem Yafai, zaledwie 20 - letnim, którego okrzyknięto odkryciem roku, po wywalczeniu przez niego olimpijskiej kwalifikacji w Pescarze i także zwyciężyłem, 13:10, po nieustannej wymianie ciosów. Moi rywale, to czołówka światowa, a więc takie ostre przetarcie bardzo mi się przydało. Niech teraz inni mnie się obawiają. Życzyłbym sobie kolejnych pojedynków z najlepszymi.

Będzie ku temu sposobność?

- Na razie się na to nie zapowiada, a dobrze byłoby powalczyć chociażby z bokserami zza wschodniej granicy. Wielokrotnie oglądałem na wideo walki moich potencjalnych rywali, poznałem ich walory i braki, ale to nie wystarczy, by spokojnie oczekiwać na igrzyska. Liczę, że będę wysłany na jakie liczący się turniej. Jeżeli nie, musi mi wystarczyć sparowanie z moim wałbrzyskim kolegą, Mariuszem Burzyńskim, srebrnym medalistą ostatnich mistrzostw Polski (przegrał na nich ze mną), który już sporo umie i jest wymagającym przeciwnikiem.

Podczas ostatniego zgrupowania przed mistrzostwami, towarzyszyła panu żona. Przydała się jej obecność?

- Bliska obecność rodziny zawsze pomaga, ale w tym przypadku doszedł jeszcze jeden, bardzo istotny element. Amelia jest z wykształcenia fizjoterapeutką i miała w Cetniewie pod opieką mnie oraz Łukasz Maszczyka, który zdobył brązowy medal. Zajęcia z nią bardzo mi się przydały. Żona twierdzi, że zaobserwowała u mnie kilka pozytywnych zmian, m.in. umiejętność skoncentrowania się przed każdą walką, odizolowania się od świata zewnętrznego i wyciszenia. Wiele nauczył mnie tata (trener Zenon Kaczor - dop. A. B.), ale gdy go nie ma w pobliżu, potrafię sam dla siebie być trenerem i sekundantem oraz dostosowywać swój styl prowadzenia walki do stylu przeciwnika. Staram się z każdym pojedynkiem nabierać doświadczenia i oby zaowocowało to już w Pekinie.

Rozmawiał Andrzej Basiński / 30minut


Wróć
dodaj komentarz | Komentarze: